wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział 6

Rozdział 6

Dojechaliśmy pod Warszawską hale. Wysiadłam z autokaru i razem z zawodnikami i trenerami udaliśmy się do środka. Dostałam oddzielną szatnie. Chłopcy powiedzieli, że nie jest to potrzebne bo oni mnie chętnie przygarną, ale nie skorzystałam z tej opcji. Przebrałam się w krótkie spodenki i białą koszulkę. Założyłam sportowe buty, związałam włosy i wyszłam z szatni. Przeszłam na sale. Na niej nie było jeszcze nikogo. Usiadłam na środku sali i wyjęłam telefon. Zaczęłam przeglądać facebooka. Jezu, miałam tyle powiadomień, nie dziwie się nie wchodziłam na niego tyle czasu. Kiedy odpisywałam mojej znajomej na sale siatkarze na czele z trenerem. Nie zwróciłam na nich uwagi i kontynuowałam to co robiłam, ale nie trwało to długo. Po chwili podszedł do mnie Bartek, wyrwał telefon z ręki i położył na ławce.
- Masz przebiec 15 kółek, - powiedział, pomógł mi wstać. Zaczęłam biegać, ale po kilku okrążeniach mi się znudziło. zatrzymałam się, ale Bartek pociągnął mnie i kazał biec. Kiedy w końcu skończyliśmy, robiliśmy różne ćwiczenia. Po piętnastu minutach mogliśmy zacząć grać. Byłam w drużynie z Kurkiem, Wlazłym, Kłosem, Anastasijevicem i Cupkovicem. Miałam pierwsza serwować. Kompletnie nie umiem tego robić, więc wyszło jak wyszło, ale chociaż piłka przeleciała na drugą stronę. 
Po godzinie gry, zeszłam z boiska i usiadłam na ławce. Siedziałam tak kilka minut aż wzięłam telefon i poszłam do szatni się przebrać i wziąć prysznic. Kiedy byłam gotowa wróciłam na sale. Chłopaki grali jeszcze 15 minut i poszli do szatni. Wyszłam z budynku i czekałam na resztę przed autokarem. W między czasie zadzwoniłam do Niny. Umówiłyśmy się za dwie godziny w naszej ulubionej kawiarni na śródmieściu. Po kilkunastu minutach wszyscy siedzieliśmy w autokarze. Bartek usiadł obok mnie i zaczął coś gadać o jego ulubionym zespole Realu Madryt. Kompletnie go nie słuchałam. Nie lubię tego klubu, wole Atletico. Wyjęłam telefon z torby i zaczęłam esemesować z Wojtkiem. Kurek ogarnął się, że go nie słucham dopiero po 15 minutach.
- Ej ty mnie w ogóle nie słuchasz?! 
- Wow, ale masz zapłon. Nie słucham Cię od 15 minut. 
- Ale dlaczego? 
- Nie lubię Realu Madryt. Wole Atletico.  
- Co?! Lubisz tych idiotów!
- Ej nie obrażaj ich! - rozmawialiśmy na tyle głośno, że wszyscy w autokarze się na nas patrzyli. 
- Pierwsza kłótnia? - spytał Wlazły i zaczął dziwnie ruszać brwiami.
- Ja się z nim nie kłócę, ja tylko głośno wygłaszam swoje rację.
- Taa.. rację. Atletico to najgorszy klub jaki może być.
- Czekajcie. O co wy się kłócicie? - Bąkiewicz już nie wiedział o co chodzi.
- Kurek zaczął gadać o Realu, więc przestałam go słuchać. Jak się zorientował, że go nie słucham to powiedziałam, że nie lubię Realu, wole Atletico. A on zaczął ich obrażać. Tyle w temacie.
- Ok... To.. no rozmawiajcie dalej. 
Nie mam zamiaru już z nim gadać. Powróciłam do pisania. Miałam w końcu spokój. Do czasu. 
- Z kim piszesz? - spytał. Westchnęłam i na niego spojrzałam. 
- Z bratem.  - już nic więcej nie powiedział. w ciszy dojechaliśmy pod hotel. 

 Po wejściu do pokoju od razu zamknęłam się w łazience. Wcześniej tylko zgarnęłam kilka ciuchów. 
Zmyłam makijaż, który mi jakoś nie pasował i zrobiłam kolejny. 

********************
Wróciłam. Po raz kolejny. Rozdział nie jest oszałamiający i nie należy do długich. 
Nie było mnie tu trochę czasu a w naszej Skrze trochę się pozmieniało. Na potrzeby opowiadania zostanę przy tym co jest. W kadrze Skry nie ma już Alexa czy Cupka( <3 ), ale tu będą, tak samo jak Kurek i inni. Nawrocki też zostaje. 
Mam nadzieje, że ktoś będzie chciał czytać moje wypociny. - Ola ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz